Wednesday, October 27, 2010

Błogosławieni

Któż jak Bóg!
1.Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.
2.Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

3.Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

4.Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

5.Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.

6.Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.

7.Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

8Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie.

Błogosławieni jesteście, gdy /ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami.



Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój

1. Jezus jest pokojem
"[Jezus] jest naszym pokojem" (Ef 2, 14). Zapowiedziany od wieków jako Książe Pokoju (Iż 9, 5) jest witany na ziemi przez chóry aniołów: "Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania" (Łk 2, 14). Chrystus przynosi na ziemię pokój, jako dar Boga, który miłuje ludzi: "Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję" (J 14, 27). Jezusowy pokój nie jest na wzór tego świata. Boski Dawca pokoju powiada, że Jego pokój przynosi zarazem i miecz (Mt 10, 34). Dar Boskiego pokoju musi bowiem zburzyć kłamstwo, nieprawość, diabelską błogość, fałszywe uspokojenia, namiastki prawdziwego pokoju, które nie mogą usunąć trwogi ludzkiego serca.

Jezus lecząc chorych, odpuszczając grzechy często mówił: "idź w pokoju!" Ofiarowywał ludziom pokój niosący w sobie odzyskane zdrowie i pojednanie z Bogiem (Łk 7, 50; 8, 48). Pan wytrwale wskazywał drogę, na której można znaleźć pokój, np. przez wyzbycie się gniewu (Mt 5, 23-24). Przez szukanie zgody między małżonkami (Mt 5, 31-32), przez miłość do nieprzyjaciół (Mt 6, 14-15).

Jednakże Jezus został nam dany przez Ojca, aby stać się naszym pokojem przede wszystkim przez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. "Zechciał bowiem [Bóg], aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko ze sobą: przez Niego - i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew jego krzyża" (Kol 1, 19-20).

W błogosławieństwie tych, co wprowadzają pokój, Chrystus zachęca nas, byśmy otrzymany pokój przekazywali światu: "Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was!" (Mt 10, 12-13). Pan przekazuje nam moc czynienia pokoju wraz z udzieleniem Ducha Świętego. "Owocem zaś Ducha jest miłość, radość, pokój..." (Ga 5. 22).

2. Szczęśliwi czyniący pokój
Mówiąc o pokoju, często myślimy o ciszy bez detonacji bomb, wyobrażamy sobie miasta i wsie bez pogorzelisk, pragniemy szczerej przyjaźni między narodami bez wyzysku gospodarczego słabszych, bez dominacji politycznej światowych mocarstw, bez terroryzmu fanatycznych fundamentalistów, itp. Pokój, o jakim marzą nasze serca, spełni się dopiero w niebie. Dopóki żyjemy, mamy uczynić wszystko, by Boże ziarna pokoju mogły kiełkować, stawać się roślinami i mogły owocować. Pokój bowiem jest darem Bożym, który trzeba rozwijać. Nie ci są szczęśliwi, którzy marzą o pokoju, którzy życzą sobie pokoju, ale ci, co czynem, wysiłkiem go tworzą.

Każdy uczeń Chrystusa wezwany jest wpierw, by napełniać swe serce pokojem (a), a potem by przekazywać go innym (b). Bez Chrystusowego pokoju w sercu, człowiek staje się niebezpieczny dla innych. I tak np. zabójstwa dzieci nienarodzonych, rozbite rodziny, wymuszanie zgody na eutanazję, to wynik zamordowanego wcześniej sumienia, w którym nie ma pokoju. Zraniony może tylko ranić. Niepokój wylewa się z serca człowieka, rani i zabija innych.

a). Pokój w sercu człowieka to pokój jego sumienia. Polskie przysłowie mówi: "Jak nic nie masz na sumieniu, to się wyśpisz na kamieniu". Mieć spokojne sumienie, to być szczęśliwym i wolnym. Bóg nas czyni szczęśliwymi i wolnymi, bo On nas napełnia pokojem, zwłaszcza w sakramencie spowiedzi - sakramencie prawdy i miłosierdzia. Gdy staję w prawdzie o sobie, przed Bogiem pełnym miłosierdzia, z żalem, że Go obraziłem, otrzymuję pokój sumienia.

Niestety bardzo łatwo jest zamknąć serce na dar Bożego pokoju. Powodem może być brak wiary w miłość Bożą wobec nas, która przecież nie ustaje, nawet gdy ciężko zgrzeszyliśmy. Niepokój spowodowany grzechem może czasem nie być czysty. Może mieć podłoże pychy. Niepokój, jaki jest przeżywany po grzechu, może wynikać bardziej z tego, że moje dobre mniemanie o sobie, mój idealny obraz siebie został zachwiany niż z tego, że Bóg został obrażony. Częstą przyczyną braku pokoju w sercu, jest brak wiary w Bożą Opatrzność, w Jego Wszechmoc, brak wiary w to, że dla Boga możliwe jest wyprowadzić dobro nawet z naszych grzechów. "Gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" - poucza nas św. Paweł (Rz 5, 20b).

Niepokój może blokować nas na działanie Boże. Dlatego chrześcijanin powinien zawsze szukać pokoju serca. Jak bowiem w spokojnej wodzie może przeglądać się słońce, tak w sercu napełnionym pokojem może swobodniej działać Bóg. Z tego też powodu Apostoł usilnie nas zachęca: "Sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy" (Kol 3, 15).

b).Pokój, który otrzymujemy od Chrystusa, należy przekazywać innym. Matka Teresa z Kalkuty pokazała jak to czynić. Często rozdawała ludziom swe wizytówki, na których była wypisana "recepta" na pokój: "Owocem milczenia jest modlitwa, owocem modlitwy - wiara, owocem wiary - miłość, owocem miłości służba, owocem służby - pokój." Po prawdziwy pokój trzeba sięgać do jego Źródła - Boga. Aby spotkać się z Bogiem potrzebne są chwile ciszy w życiu naszym, aby doszło do rozmowy z Panem. Cisza jest bowiem językiem Boga. Jeśli modlimy się codziennie, wzrasta nasza wiara. Prawdziwa wiara prowadzi do uczynków miłości, a miłość przejawia się w służbie bliźnim. Gdybyśmy sobie nawzajem służyli, na świecie zapanowałby pokój. Pokój w świecie jest budowany przez każdego z nas wtedy:

- gdy mąż i żona unikają kłótni i starają się spokojnie rozmawiać ze sobą,
- gdy rodzice przezwyciężają pokusy zabicia dziecka nienarodzonego i z miłością służą nowemu życiu,
- gdy rodzice i dzieci uczą się być wobec siebie sprawiedliwi i dobrzy,
- gdy zamożniejsi potrafią zobaczyć potrzeby nędzarzy,
- gdy pracodawcy umieją zrezygnować z niepohamowanego zysku i nie zwalniają ludzi z pracy,
- gdy potrafimy powstrzymać ostry język i nie mówić źle o innych, itp.

Wtedy możemy być nazwani synami Bożymi, bo żyjemy prawdą o tym, że wszyscy jesteśmy rodziną Bożą, że Bóg jest naszym Ojcem, a my wszyscy braćmi.

3. Ojciec Święty Jan Paweł II – człowiek pokoju
Ojciec św. był pierwszym, tzn. najważniejszym budowniczym pokoju w dzisiejszym świecie. Jego modlitwa, ofiara, otwartość na każdego człowieka, szukanie dialogu na gruncie prawdy z każdym, przykład udzielanego przebaczenia i prośby o przebaczenie oraz jego słowa na temat pokoju otwierają nam oczy na to, czym jest pokój i jak go mamy dziś tworzyć.

" Nadzieją napawa fakt, że mimo licznych poważnych przeszkód każdego dnia rozwijają się różne inicjatywy i działania na rzecz pokoju, w które włącza się ofiarnie wiele osób. Pokój jest domem, który trzeba nieustannie budować. W tej budowie uczestniczą: rodzice, którzy w rodzinę wprowadzają pokój, żyją nim, dają o nim świadectwo i wychowują dzieci do pokoju; nauczyciele, którzy potrafią przekazywać autentyczne wartości, obecne w każdej dziedzinie wiedzy oraz w historycznym i kulturalnym dziedzictwie ludzkości; ludzie pracy, którzy od ponad stulecia prowadzą walkę o godność pracy, a teraz starają się objąć nią także nowe sytuacje o wymiarze międzynarodowym, wołające o sprawiedliwość i solidarność; rządzący państwami, którzy w centrum swojej działalności politycznej oraz polityki swoich krajów stawiają konsekwentne i szczere dążenie do pokoju i sprawiedliwości; ludzie, którzy działają w ramach organizacji międzynarodowych, często zmagając się z brakiem środków, stoją w pierwszym szeregu budowniczych pokoju, nieraz kosztem osobistego bezpieczeństwa; członkowie organizacji pozarządowych, którzy pracując w wielu częściach świata i w najróżniejszych okolicznościach, starają się przez poznawanie lokalnych sytuacji i konkretne działania zapobiegać konfliktom i rozwiązywać je; ludzie wierzący, którzy są przekonani, że prawdziwa wiara nigdy nie jest źródłem wojny ani przemocy, starają się zatem przez dialog ekumeniczny i międzyreligijny szerzyć pokój i miłość" (Jan Paweł II, Orędzie na Światowy Dzień Pokoju 1stycznia 2000 r., nr 21).

Pytania do refleksji
a) Jak reaguję na pojawiające się uczucia lęku o siebie, o bliskich, o swoją i ich przyszłość?
b) W jakich sytuacjach bywam dla innych zbyt gwałtowny, zbyt wymagający, trudny do przyjęcia? Czy próbuję zrozumieć problemy innych osób? Czy staram się do końca wysłuchać innych?
c) Czy zbyt łatwo nie obwiniam bliskich? Czy jestem z kimś bliskim skłócony? Czy stać mnie na to, by przebaczyć komuś jego błędy? Czy potrafię przyznać się do winy, do pomyłki, do słabości? Czy powinienem kogoś przeprosić?
d) Czy modlę się o zgodę w rodzinie, o pomyślność Ojczyzny, o pokój na świecie?
Mt 5,23-26; Mt 10,12-14; Kol 1,19-20


"Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni"


1. Jezus – Sprawiedliwy Boga
Jezus jest Sprawiedliwym Boga (por. Dz 3, 14), który przyszedł na ziemię, aby wypełnić to, co sprawiedliwe. Gdy Jezus prosi o chrzest, Jan Chrzciciel powstrzymywał Go, lecz Jezus mu opowiedział: "Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe" (Mt 3, 14-15). Jezus oznajmia w tych słowach, że chce być posłuszny zbawczej woli Ojca. Po chrzcie Jezusa Ojciec ogłasza: "Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" (Mt 3, 17). Słowa te prowadzą nas do odkrycia, że Jezus jest sługą, o którym mówił prorok Izajasz: "Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, ż Duch mój na Nim spoczął; On przyniesie narodom Prawo" (Iz 42, 1). Jezus przedstawiony jest jako Sprawiedliwy, który jest wypełnieniem wszystkiego, co sprawiedliwe i który przynosi tę sprawiedliwość całemu światu. Sam Chrystus mówi o sobie: "Nie przyszedłem znieść [prawo], ale [je] wypełnić" (Mt 5, 17-20).

Bóg ofiaruje nam dar usprawiedliwienia z grzechów jako owoc Chrystusowego posłuszeństwa w wypełnianiu woli Ojca: "Przez posłuszeństwo jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi" (Rz 5, 19). Łaska usprawiedliwienia prowadzi ucznia Chrystusowego ku niebu: "Których powołał - tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił - tych też obdarzył chwałą" (Rz 8, 30). Na tej podstawie "oczekujemy (...), według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których będzie mieszkała sprawiedliwość" (2P 3, 13).

W swym Testamencie Jezus zostawił nam wskazanie na czas ziemskiego pielgrzymowania ku wiecznej sprawiedliwości: "Starajcie się naprzód o Królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a wszystko inne będzie wam dodane" (Mt 6, 33).

Patrzymy na Jezusa. Nigdy nasz Mistrz nie był Sędzią z zawodu, raczej jego decyzje przynosiły utrapienie jurystom żydowskim, ale dał nam kilka ważnych sygnałów debacie o sprawiedliwości: A) przypowieść o talentach – Jezus gani tu wyraźnie spieranie się o to, kto więcej ma, potępia gnuśność, ale każe do sprawiedliwości dołożyć rzetelność, wysiłek, pracę osobistą; B) zdarzenia w świątyni jerozolimskiej, kiedy łagodny Mistrz z Nazaretu po prostu biczem wyrzuca Żydów – są takie chwile, kiedy pokora musi się zbroić, kiedy nie mogę chować głowy w modlitwę i w wygodną mistykę, ale muszę konsekwentnie, dla dobra wspólnego, poświęcając nawet mój własny zysk., stanąć przy prawdzie; C) robotnicy, najmowani do pracy w winnicy – to znaczy, że sprawiedliwość jest zawsze indywidualna, rozpatruje warunki konkretnego człowieka, nie posługuje się schematem. To co jest dobrem dla jednego, dla innego lub w innych okolicznościach jest zgubą, przekleństwem. „Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni…” Będą nasyceni – nie ustawać, mimo pokusy zobojętnienia dziś, ale robić wszystko, aby ocalić sprawiedliwość w sobie i wokół siebie.

2. Szczęśliwi pragnący sprawiedliwości
Tylko Bóg jest sprawiedliwy. Człowiek nie potrafi dokonać własnego usprawiedliwienia, tzn. zbawienia, ale powinien go pragnąć. Taki człowiek, który pragnie sprawiedliwości, zbawienia jest błogosławiony czyli szczęśliwy. To jego pragnienie winno wyrażać się w życiu sprawiedliwym.

W świetle Biblii sprawiedliwość jest prawością mającą swe źródło w Bogu. Istotą sprawiedliwości człowieka jest zachowywanie Prawa Bożego - przykazań, zwłaszcza przykazania miłości Boga i bliźniego. Sprawiedliwość odnosi się zawsze do prawa. Jedynym sprawiedliwym prawem jest prawo Boskie, czyli Dekalog i przykazanie Boga i bliźniego. Wszelkie ludzkie prawa są o tyle sprawiedliwe, o ile zawierają w sobie to Boskie prawo.

Według klasycznej definicji, sprawiedliwość jako postawa jest stałą wolą oddania każdemu tego, co mu się należy. Sprawiedliwość wobec Boga nazywana bywa religijnością, pobożnością. Chodzi w niej o uznanie całkowitej zależności od Boga i o oddawanie Bogu najwyższej czci całym swym życiem, przez modlitwę i pracę, przez radość i cierpienie, indywidualnie i we wspólnocie, itp.

Sprawiedliwość, jako szacunek wobec praw innych ludzi ma kilka form:

a). Sprawiedliwość legalna - mówi o relacji do prawa, które obowiązuje wszystkich ludzi bez wyjątku (np. podatki, służba wojskowa).
b). Sprawiedliwość wymienna - dotyczy naszych wzajemnych relacji czysto osobistych. Jest to szacunek do uprawnień drugiego człowieka. Nazywa się ją popularnie uczciwością (np. w usługach).
c). Sprawiedliwość rozdzielcza - obowiązuje tych, co ustalają prawa w danej wspólnocie. Jej celem jest sprawiedliwe rozdzielenie w społeczeństwie przywilejów i obowiązków. Trzeba to tak uczynić, by nie było ludzi, którzy żyją cudzym kosztem.

Świat, w którym żyjemy jest pełen niesprawiedliwości. Tyle w nim ubóstwa, głodu, wyzysku, krzywdy, bezrobocia, znieczulenia na zło, gdyż wielu ludzi w swych sumieniach nie przestrzega zasady, na której wspiera się sprawiedliwość: "dobro należy czynić a zła unikać". Deprawacja sumień pogłębia się przez niesprawiedliwe prawa państwowe, np. dopuszczające zabójstwo dzieci nienarodzonych, eutanazję czy legalizujące związki homoseksualne.

W odniesieniu do dobra wspólnego grzechem jest obojętność wobec niego i żerowanie na nim. Ks. Piotr Skarga porównał Ojczyznę do statku, na którym każdy otrzymał swą kajutę. Cóż z tego, gdy każdy dba tylko o swoją kajutę, a statek jest dziurawy i grozi mu utonięcie. W społeczeństwie potrzeba troski i o własne dobro i o dobro wspólne.

Wielu ludzi w naszym kraju żeruje na dobru wspólnym, przywłaszczając sobie to, co należy do wszystkich. W jednym miejscu ktoś przywłaszczył sobie proszek do prania, w innym cukier, papier, zboże, itp. Przemnóżmy to przez parę milionów na dzień. Gdzieś ktoś dał łapówkę a inny ją przyjął i razem okradli Ojczyznę. Gdzie indziej znów sędzia uniewinnił znajomego złodzieja i ten nadal będzie okradał społeczeństwo. Zobaczmy jak powiększa się dziura w naszym okręcie. Recepta na uzdrowienie jest jasna: nie wolno wyciągać ręki po to, co nie jest moje, nawet gdy inni to robią.

Dziś można mówić o pewnego rodzaju odwróceniu ukierunkowania sprawiedliwości. Kiedyś była ona skierowana ode mnie ku innym i polegała na dawaniu. Obecnie skierowana jest ona głównie ku mnie, przybiera kształt żądań i polega bardziej na braniu, bo takie mam prawo, bo mi się należy (ks. E. Staniek).

Słowo Boże uczy nas, że wypełnieniem prawa jest miłość (por. Rz 13, 10). Sprawiedliwość jest glebą, na której powinny wyrastać kwiaty miłości do Boga, bliźniego, Ojczyzny i całego świata.

3. Kard. S. Wyszyński i ks. J. Popiełuszko – sprawiedliwi Boga
Dwaj przewodnicy po sprawiedliwości, kandydaci na ołtarze zachęcają nas do wejścia w świat sprawiedliwości i miłości wobec Ojczyzny naszej:

a). Prymas Tysiąclecia przestrzega: "Nie wolno milczeć, gdy na ostatni plan w wychowaniu młodego pokolenia spycha się kulturę rodzimą, jej literaturę i sztukę, jej wypróbowaną moralność chrześcijańską oraz związek Polski z Kościołem rzymskim i z przyniesionymi do Polski wartościami Ewangelii, Krzyża i mocy nadprzyrodzonych (...). Więź z Ojczyzną jest tajemnicą, którą możemy określić jako prawo natury, najbardziej podstawowe i najświętsze ze wszystkich praw przyrodzonych. Prawo, które uszanować muszą wszyscy! Ale i my musimy je uszanować, i to w duchu miłości, która nieustannie łączy nas z Bogiem, a przez Boga z ludźmi" (Jedna jest Polska).

b). Ks Jerzy uczy nas nadal solidarności: "Solidarność to jedność serc, umysłów i rąk, zakorzeniona w ideałach, które są zdolne przemieniać świat na lepsze. To nadzieja milionów Polaków, nadzieja tym silniejsza, im bardziej jest zespolona ze źródłem wszelkiej nadziei - z Bogiem" (Kazanie z 28.VIII.1983 r.). Ojczyzna to solidarność domagająca się pojednania: "W pojednaniu musi być jeden cel, mianowicie, dobro Ojczyzny, poszanowanie godności ludzkiej. Jeżeli podajesz rękę do pojednania, nie trzymaj w niej narzędzi do zadawania cierpienia i bólu (...). Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą. Wyrażać miłość i szacunek, gdy inni sieją nienawiść. Zamilknąć, gdy inni mówią. Modlić się, gdy inni przeklinają. Pomóc, gdy inni nie chcą tego czynić. Przebaczyć, gdy inni nie potrafią" (Dotknięcie Boga).

Pytania do refleksji
a). Na ile w moim życiu jest troski o to, by oddawać Bogu chwałę we wszystkim, co myślę, mówię i czynię?
b). Czy jestem uczciwy, sprawiedliwy wobec najbliższych?
c). Czy dbam o dobro społeczne? Na ile angażuję się w obronę życia i godności najsłabszych braci i sióstr?
d). Czy modlę się w intencji Ojczyzny?
Iz 42,1-5; Mt 5,17-20; Mt 6,33-34

"Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie"


1. Jezus był prześladowany
"Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga" (Hbr 12, 2).

Jezus dzieli los prześladowanych dla sprawiedliwości, dla prawdy, dla dobra, tak jak to zostało przepowiedziane w słowach Pisma św.: "Jest potępieniem naszych zamysłów; sam widok jego jest dla nas przykry (...), jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym, Bóg ujmie się za nim (...), dotknijmy go obelgą i katuszą (...), zasądźmy go na śmierć haniebną" (Mdr 2, 12-20). Po zmartwychwstaniu Jezus poucza swych uczniów o tym, co odnosiło się do Niego w słowach Pisma: "Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały" (Łk 24, 26).

W losie, który spotkał Jezusa, uczestniczyć będą wszyscy Jego uczniowie. "Uczeń nie przewyższa nauczyciela, ani sługa swego pana (...). Jeżeli pana domu przezwali Belzebubem, o ileż bardziej jego domowników tak nazwą" (Mt 10, 24-25). "Jeżeli Mnie prześladowali, to i was prześladować będą" (J 15, 20). Jezus przygotowywał uczniów na czas prześladowań. Uczył ich, aby się nie bali i zapewniał o pomocy Ducha Świętego i o nagrodzie za wytrwałość: " Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to jak ani co macie mówić. W tej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was" (Mt 10, 17-20). " Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. (...) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie" (Mt 10, 28. 32).

W scenach męki Jezusa, ukazanych w Ewangeliach, można odkryć cechy drogi męczeństwa, po której będą kroczyć uczniowie Pana:
a). odczuwanie pokrzepiającego działania łaski Bożej w chwilach trwogi (Łk 22, 43)
b). ciche i cierpliwe znoszenie krzywd (Łk 23, 9)
c). niewinność [uznana przez Piłata i Heroda (Łk 23, 4. 14nn)]
d). zapomnienie o własnym cierpieniu (Łk 23, 43)
e). przyjęcie skruszonego łotra (Łk 23, 43)
f). wybaczenie win [Piotrowi (Łk 26, 61) i prześladowcom (Łk 22, 51; 23, 34)].
2. Szczęśliwi prześladowani dla sprawiedliwości

Za Jezusem, "Świadkiem Wiernym" (Ap 1, 5), podążają niezliczone rzesze prześladowanych dla sprawiedliwości. Od pierwszych wieków Kościoła, poprzez XX wiek, zwany "wiekiem męczenników ze względu na olbrzymie zbrodnie nazizmu i komunizmu, aż do dzisiaj nie ustają krwawe prześladowania uczniów Pańskich w różnych zakątkach świata. Dziś na prześladowania narażeni są misjonarze pracujący wśród najuboższej ludności Afryki, Ameryki Południowej i Azji. Wyjątkowo dotkliwie cierpią nasi bracia w wierze w Chinach, Korei Północnej, w wieli krajach arabskich i Ziemi Świętej.

Każdy chrześcijanin pragnący żyć według Ewangelii, doświadczy prześladowania. Każdy kto kocha Chrystusa i chce Go naśladować, powinien składać dzień po dniu swe życie w ofierze dla Boga i bliźnich, niekoniecznie ginąc śmiercią męczeńską za wiarę. W krajach zamożnego Zachodu i w Polsce nie zamyka się dziś chrześcijan w więzieniach, nie torturuje, lecz stosuje się wobec nich nader często nie mniej brutalne metody prześladowania jak wyśmiewanie, izolacja społeczna, spychanie na margines życia publicznego, promowanie ruchów i sekt zwalczających chrześcijaństwo. Dość często ukazują się prowokacyjne tzw. "dzieła sztuki" jak książki, filmy, spektakle teatralne z zamiarem obrażania uczuć ludzi wierzących. Nie może nas dziwić ta sytuacja. Sprawdza się w ten sposób zapowiedź Jezusa o prześladowaniach: "bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy" (Mt 10, 35-36). Są dziś prześladowania w określonych środowiskach wymierzone przeciwko tym, którzy z powodu Ewangelii sprzeciwiają się panującej opinii i modzie.

Toczy się także walka wewnętrzna, gdy przeciwko nam samym występują nasze zdeprawowane instynkty. Właśnie wtedy, gdy chcemy iść odważniej za Chrystusem, budzić się mogą w nas ukryte siły egoizmu zagłuszające wezwanie Ewangelii. Dlatego Ojciec św. Jan Paweł II podpowiada nam, byśmy nie dowierzali samym sobie, byśmy bronili się przed nami samymi (por. Toronto, 28.VII.2002 r.). Tego rodzaju "prześladowania" potęgować może nadto wpływ złych duchów, które atakują zwłaszcza tych, co pragną oddawać się modlitwie i poświęcić się życiu Ewangelią.

Dlaczego prześladowanym obiecane jest szczęście? Czyż to nie jest najbardziej paradoksalne błogosławieństwo? Czy zniewagi, oszczerstwa, skłócenie w rodzinie i w środowisku, potępienie ze strony opinii publicznej, dokuczanie, złe obchodzenie się, szyderstwa, obmowa mogą nam przynieść szczęście? Raczej wtedy traci się spokój, znaczenie, względy, wolność, dobra materialne a nawet czasem i życie. Skąd płynie obiecana przez Jezusa radość? Jest to niewątpliwie dar Jezusa dla tych, co są Mu wierni, co bronią prawdy ewangelicznej, nie sprzedają tej prawdy za "miskę soczewicy świętego spokoju" (ks. J. Popiełuszko), co są wierni Jezusowi w małych, codziennych sprawach. Ciekawe jest to, że chrześcijanie prześladowani w niechętnych im państwach, mają więcej ewangelicznej radości niż ci, którzy cieszą się wszelkimi dobrami i udogodnieniami społeczeństw konsumpcyjnych. W takim klimacie walki, prześladowań, a nawet męczeńskiej śmierci wzrasta też w tajemniczy sposób wiara i mnożą się uczniowie Pańscy. Sprawdzają się słowa Tertuliana, że "krew męczenników jest zasiewem chrześcijan".

Każdy chrześcijanin "z krwi i kości" powinien być gotów na męczeństwo, czyli na danie najwyższego świadectwa prawdzie wiary, świadectwa złożonego aż do śmierci. Męczennik daje świadectwo Chrystusowi, który umarł i zmartwychwstał, z którym jest zjednoczony przez miłość (Katechizm 2473). Męczeństwo jest bezpośrednią drogą do nieba, do radości wiecznej.

3. Szczęśliwi męczennicy: bł. Abp A.J. Nowowiejski i bł. L. Wetmański
Nasi błogosławieni Pasterze, którzy zginęli z rąk niemieckich faszystów w obozie w Działdowie, należą do wiernych pasterzy, którzy nie opuścili swych owiec w obliczu nadciągających wilków. Dlatego ich serce zna dziś cały świat. Ojciec św. Jan Paweł II w Warszawie w dniu beatyfikacji wezwał nas do wdzięczności za takich Pasterzy i wezwał do naśladowania ich w miłości do Jezusa:

"Słowa szczególnego pozdrowienia kieruję do pielgrzymów z diecezji płockiej. Przybyliście do Warszawy, aby uczestniczyć w beatyfikacji dwóch męczenników, arcybiskupa Antoniego Juliana Nowowiejskiego i biskupa Leona Wetmańskiego. Jest to niezwykły dar Opatrzności. W tragicznych latach wojny i okupacji Bóg dał Wam dwóch pasterzy, świadków bezgranicznej miłości Chrystusa." (Przemówienie przed modlitwą Anioł Pański, 13 czerwca 1999 r.).

"[Męczennicy] są świadectwem zwycięstwa Chrystusa - darem przywracającym nadzieję. Gdy bowiem dokonujemy tego uroczystego aktu, niejako odżywa w nas wiara, że bez względu na okoliczności, we wszystkim możemy odnieść pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował (por. Rz 8, 37). Błogosławieni męczennicy wołają do naszych serc: Uwierzcie, że Bóg jest miłością! Uwierzcie na dobre i na złe! Obudźcie w sobie nadzieję! Niech ta nadzieja wyda w was owoc wierności Bogu we wszelkiej próbie!" (Homilia w czasie mszy św. beatyfikacyjnej, 13. VI. 1999 r.).

Słowa Męczenników dziś jeszcze mocniej przemawiają niż za ich życia:

Bł. abp Antoni Julian:
- "Niechaj przykładem będą nam owi męczennicy pierwszych wieków, którzy w chwilach najtrudniejszych zapominali o sobie, pytali o jedno tylko, co by dla Boga czynić."
- "Następcy Apostołów nigdy nie przestawali zajmować się biedami ludzkimi."
- "Tylko miłością dochodzi się do celu."
- "Największą troską są dusze ludzkie."

Bł. Bp Leon:
- "Jeżeli, Boże Miłosierny i dobry, dałbyś mi łaskę, którą nazywają śmiercią męczeńską, przyjmij ją głównie za grzechy moje i tych, którzy by mi ją zadawali, aby i oni Ciebie, Boże Dobry i Miłosierny, całym sercem kochali" ( Z testamentu).
- "Niczego nie pragnę na ziemi, ale za podanie strawy, przyodzianie w imię Chrystusa jednego ubogiego, wszystko bym oddał z radością i to, co mam, i co by mnie mogło spotkać do końca życia" (Z listu z 9.II.1932 r.).

4. Pytania do refleksji
a). Co jestem gotów uczynić dla Jezusa?
b). Czy oddałbym życie dla Jezusa?
c). Czy łatwo mi przyznać się do wiary w każdym towarzystwie, w różnych sytuacjach?
d). Czy potrafię bronić wartości ewangelicznych w rozmowach z bliźnimi?
e). Czy czuję się odpowiedzialny za Kościół, czy mam odwagę bronić Go przed nieprawdziwymi zarzutami?
Mt 10,17-20; J 15,18-27

"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będę"

1. Jezus – Błogosławiony czystego serca
Serce Jezusa jest dla nas porywającą tajemnicą. Tradycja przekazała nam w Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa intuicje wiary na temat bogactwa przymiotów Serca naszego Pana, np. "Serce Jezusa: świątynio Boga, gorejące ognisko miłości, dobroci i miłości pełne, źródło życia i świętości, cnót wszelkich bezdenna głębino, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności". Serce Jezusa "zjednoczone ze Słowem Bożym" jest świątynią w której mieszka cała pełnia Bóstwa. Absolutna czystość Serca Jezusa wynika z jego złączenia z Bóstwem. Jezus wiele razy mówił o tym, co w Jego sercu jest najważniejsze:

a). Podkreślał swe ścisłe zjednoczenie z Ojcem: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30), "Ojciec jest we Mnie a Ja w Ojcu" (J 10,38), "Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości" (J 15, 10).

b). W Sercu Jezusa nie było żadnego grzechu: "Kto z was może Mi udowodnić grzech?" (J8, 46); Autor Listu do Hebrajczyków wyraził to następująco: "Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu" (4, 15); św. Paweł zaś poucza: "Bóg zesłał Syna swego w ciele podobnym do ciała grzesznego i dla usunięcia grzechu wydał w tym ciele wyrok potępiający grzech" (Rz 8, 3).

c). Serce Jezusa nie uległo żadnej pokusie. Na potrójne kuszenie diabła Pan odpowiada: "Idź precz, szatanie!" (Mt 4, 10). Podobnie też Pan nie ulega kuszeniu ze strony ludzi. Strofuje Piotra, który namawia Go, by nie szedł na śmierć i w konsekwencji tego nie wypełnił woli Ojca (Mt 16, 23). Pan pozostaje zwycięski wobec nawoływań arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych, aby zszedł z krzyża (Mt 27, 42-43).

Jezus wzywa nas do czystości serca i uczy nas jak jest ona ważna, "z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa" (Mt 15, 19).

2. Szczęśliwi czystego serca
Co oznacza "serce" w Biblii? Jest to wnętrze człowieka, gdzie uświadamia on sobie kim jest, gdzie podejmuje decyzje, gdzie rozpoznaje prawdę, gdzie spotyka się z Bogiem sam na sam.

Co zaś znaczy czystość tak rozumianego serca człowieka? Chodzi w niej o czystość wewnętrzną całego człowieka, nie tylko o jego życie seksualne. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, iż "czyste serca" oznaczają tych ludzi, którzy dostosowali swój umysł i swoją wolę do Bożych wymagań świętości, zwłaszcza w trzech dziedzinach: miłości, czystości seksualnej, umiłowania prawdy i prawowierności w wierze (por. KKK 2518). Katechizm podkreśla, że pomiędzy tymi trzema rodzajami czystości: serca, ciała i wiary istnieje ścisła zależność. Fundamentem zaś czystości ciała i czystości wiary jest czystość serca.

Czystość serca to znacznie więcej niż tylko postawa moralna polegająca na praktykowaniu takich cnót jak czystość (cielesna), umiar czy sprawiedliwość. Czystość serca dotyczy bezpośredniej relacji między nami a Bogiem, opartej na wierze, nadziei i miłości. Czystość serca można nazwać czystością Boską, czystością naszego związku z Bogiem, całkowitą szczerością wobec Niego i poszukiwaniem Go oddanym sercem zawsze i wszędzie.

Człowiek o czystym sercu to ten, kto stara się doskonale wypełnić pierwsze przykazanie Dekalogu: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede Mną". Jego podstawową troską jest miłowanie Boga "całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem". W każdej sytuacji, każdego dnia stara się o to, by jego życie było poddane Jedynemu Bogu, żeby Bóg był zawsze na pierwszym miejscu. Pamiętna wskazówkę Jezusa: "Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje" (Mt 6, 21) i czyni wszystko, by jego jedynym skarbem był Bóg. Gdyby człowiek uznał, że jego skarbem jest np. przyjemność seksualna, jego serce będzie nachylać się ku temu bożkowi i może poza nim nie widzieć świata. Każdy bożek może zniszczyć człowieka ,gdyż rozbija jego wewnętrzną harmonię i rujnuje w jego życiu właściwą hierarchię wartości. Tylko prawdziwy Bóg, jeśli jest w życiu człowieka na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu. Gdy człowiek daje pierwszeństwo miłości do Boga, wszystko w jego życiu jest oczyszczone: i umysł, i wola, i uczucia i ciało, i myśli, i wyobraźnia, i intencje jego czynów.

Czystość serca wyklucza wszelki rozdźwięk w człowieku, dwulicowość i połowiczność. Jego działanie jest bezinteresowne, pozbawione chytrości i ukrytych, niejasnych intencji. Jest to człowiek o przezroczystym sercu, które nie przesłania obrazu Boga. Poprzez niego Bóg czyni się prawdziwie obecnym w naszym świecie. Mieć czyste serce znaczy być człowiekiem odnowionym, przywróconym pierwotnemu powołaniu i przeznaczeniu, znaczy to, wszędzie, we wszystkim widzieć Boga, patrzeć na wszystko tak, jak patrzy Bóg i uczestniczyć w ten sposób w szczęściu Boga.

Miłość Jezusa do Jego Ojca niebieskiego wyrażała się w absolutnej czystości całej Jego Osoby. My takiej czystości serca nie możemy sami osiągnąć. Ale Bóg stwarza je w nas swoją łaską i miłosierdziem. Jezus oznajmił to Piotrowi: " Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną" (J 13, 8). Św. Paweł przypomina też nam: "Jeżeli przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała - będziecie żyli" (Rz 8, 13).

3. Bł. Karolina Kózkówna o czystym sercu
Ojciec św. Jan Paweł II pokazał nam serce bł. Karoliny, która poniosła śmierć męczeńską broniąc cnoty czystości: "I oto za naszych czasów, w tym stuleciu, jeszcze jeden taki ognisty język Ducha Prawdy, Parakleta, zatrzymał się nad postacią prostej, wiejskiej dziewczyny: Bóg wybrał właśnie to, co niemocne, aby mocnych poniżyć, aby zawstydzić mędrców.

Czyż Święci są po to, ażeby zawstydzać? Tak. Mogą być i po to. Czasem konieczny jest taki zbawczy wstyd, ażeby zobaczyć człowieka w całej prawdzie. Potrzebny jest, ażeby odkryć na nowo właściwą hierarchię wartości. Potrzebny jest nam wszystkim, starym i młodym. Chociaż ta młodziutka córka Kościoła tarnowskiego, którą od dzisiaj będziemy zwać błogosławioną, swoim życiem i śmiercią mówi przede wszystkim do młodych. Do chłopców i dziewcząt. Do mężczyzn i kobiet. Mówi o wielkiej godności kobiety: o godności ludzkiej osoby. O godności ciała, które wprawdzie na tym świecie podlega śmierci ze strony zabójcy, ale nosi w sobie, to ludzkie ciało, zapis nieśmiertelności, jaką człowiek ma osiągnąć w Bogu wiecznym i żywym, osiągnąć przez Chrystusa.

Tak więc Święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym dla nas i dla naszego zbawienia, to znaczy równocześnie świadczyć o tej godności, jaką człowiek ma w Chrystusie. Karolina Kózkówna była świadoma tej godności. Świadoma tego powołania. /.../

Ginie więc Karolina. Jej martwe ciało dziewczęce pozostaje wśród leśnego poszycia. A śmierć niewinnej zdaje się odtąd głosić ze szczególną mocą tę prawdę, którą wypowiada Psalmista: Pan jest moim dziedzictwem, Pan jest moim przeznaczeniem. To On mój los zabezpiecza. Tak. Karolina porzucona wśród lasu rudziańskiego jest bezpieczna. Jest w rękach Boga, który jest Bogiem Życia. I męczennica woła wraz z Psalmistą: Błogosławię Pana."

4. Pytania do osobistej refleksji
a). Czy Bóg jest dla mnie Jedynym Bogiem, czy jest najważniejszy w moim życiu? Czy jest coś lub ktoś ważniejszy dla mnie od Niego?
b). Jakie pragnienia noszę w sercu, za czym tęsknię, o czym marzę? Czy to podoba się Jezusowi?
d). Czy posiadanie czystego sumienia, łaski uświęcającej w duszy jest dla mnie największą radością, niezastąpionym skarbem? Czy potrafię zrobić wszystko, by takie czyste sumienie-serce zachować? Jak często się spowiadam?
e). Jak wygląda moja przyjaźń z Jezusem? Jak przeżywam Eucharystię? Czy jestem zadowolony z mojej codziennej modlitwy? Czy czytam regularnie Pismo święte?
Mt 15,10-20; Rz 8,12-13


"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią"

1. Jezus jest miłosierny
W życiu ziemskim Jezusa miłosierdzie objawiło się przez Jego stosunek do grzeszników: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć co to znaczy: chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" (Mt 9, 12-13). Jezus hojnie okazuje miłosierdzie: ratuje kobietę cudzołożną przed ukamienowaniem, odmienia życie Zacheusza, przemienia serce Samarytanki, wyrywa z grzesznego życia celnika Lewiego. Miłosierne serce Pana nie mogło być obojętne wobec chorych i opętanych. Całe rzesze niewidomych, sparaliżowanych, głuchoniemych, cierpiących na różne dolegliwości sławiły Jego dobroć. On bowiem "widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza" (Mt 9, 36).

Miłosierny Pan przekazał Kościołowi władzę odpuszczanie grzechów, aby Jego moc miłosierna trwała na świecie po Jego odejściu do Ojca: "Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane".

Chrystus wzywa swych uczniów, by byli miłosierni, jak miłosierny jest ich Ojciec niebieski (Łk 6, 36), poucza Piotra, że ma przebaczać nie tylko siedem razy, ale aż siedemdziesiąt siedem razy, czyli zawsze (por. Mt 18, 22); wzywa uczniów do miłości nieprzyjaciół, aby rzeczywiście byli "synami Ojca (...), który jest w niebie (..) i który sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych" (Mt 5, 45). Jezus składa nam obietnicę: "Dawajcie, a będzie wam dane; miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrze wasze" (Mt 6, 37-38) i ostrzega: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych moich najmniejszych, Mnieście uczynili (...). Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili" (Mt 25, 40. 45).

2. Szczęśliwi miłosierni
Czym jest miłosierdzie? Jest to miłość przebaczająca i podnosząca człowieka z jego słabości, zagubienia, upadku. Miłosierdzie nie jest samym współczuciem, ale jest to czyn miłości dźwigającej człowieka uwikłanego w zło i bezradnego ku prawdziwemu dobru. Uczeń Chrystusa wie, że jest wezwany do bycia miłosiernym, ponieważ sam potrzebuje nieustannie miłosierdzia i dostępuje go nieustannie ze strony Boga.

Pierwszą zatem postawą chrześcijanina związaną z miłosierdziem powinno być pragnienie miłosierdzia Bożego, korzystanie z łaski przebaczenia grzechów, której hojnie udziela nam Bóg. Wielkim pragnieniem Boga jest to, byśmy pragnęli Jego miłosierdzia, gdyż bez naszego pozwolenia Pan nie wejdzie do naszego serca. Bóg chce nam przebaczać nasze grzechy, ale czy zawsze pozwalamy Mu to czynić? Gdy umożliwiamy Bogu, by przebaczył nam grzechy, pozwalamy tym samym Mu być Ojcem wobec nas, pozwalamy Mu żyć Jego ojcostwem. Jest w nas władza, by pozwalać Bogu być Ojcem, tzn., by mógł nam przebaczyć grzechy, okazać nam miłosierdzie.

Piękną intuicję przekazał nam św. Ireneusz z Lyonu. Mówi on, że Ojciec niebieski wyciąga ku nam swe ręce, którymi są Jezus i Duch Święty. Ojciec zanurza te ręce aż do otchłani, by nas szukać i wydobywać z ciemności, by nas ratować, zbawiać, napełniać szczęściem przebaczenia. Ta prawda wypełnia się w każdej spowiedzi, gdy słyszymy z ust kapłana rozgrzeszającego następujące słowa: "Bóg Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła".

Miłosierdzie Boże to nie tylko łaska przebaczeni grzechów, ale to niezliczone dary Boże dzięki którym żyjemy teraz i dzięki którym będziemy mogli żyć w wiecznej szczęśliwości. Z miłosierdzia Bożego zaistnieliśmy na tym świecie, mamy co jeść i w co się ubrać. Darem miłosierdzia jest nasza rodzina, bliscy, Kościół, sakramenty, ...itd. Miłosierdzie Boże, "w którym poruszamy się i jesteśmy", powinno wyzwalać w nas postawę wdzięczności. Najpiękniejszą wdzięcznością za otrzymane miłosierdzie jest bycie miłosiernym wobec bliźnich, na wzór Jezusa.

W wielu chrześcijańskich rodzinach od kołyski wiadomo jak być miłosiernym, bo rodzice nauczyli w pacierzu uczynków miłosierdzi co do dusz i ciała. Dziś rodzi się pilna potrzeba, by ta wiedza zaowocowała w konkretnym działaniu na miarę naszych czasów, rodząc "nową wyobraźnię miłosierdzia", jak mówi Ojciec święty Jan Paweł II.

Być miłosiernym to po pierwsze, przebaczać każdemu i zawsze:
- krzywdy cierpliwie znosić (hamować emocje, umieć słuchać drugiego, uczyć się żartować z siebie...)
- urazy chętnie darować (z miłości do Jezusa i tak jak On)

Po drugie, czynić miłosierdzie świadcząc konkretną pomoc bliźniemu:
- głodnych nakarmić (np. pomóc znaleźć pracę, godziwie wynagradzać, dzielić się swymi dobrami)
- spragnionych napoić (np. pomóc spragnionym bezpieczeństwa, pokoju, miłości, zwłaszcza dzieciom)
- nagich przyodziać (np. tych, co sami się obnażają)
- podróżnych w dom przyjąć (np. pielgrzymów, być gościnnym wobec bliskich i nieznajomych)
- chorych odwiedzić (np. zrobić zakupy chorym sąsiadom, odwiedzić tych, co przebywają w szpitalu)
- więźniów nawiedzać (przygotować paczki świąteczne, przesłać życzenia)
- umarłych pogrzebać (zadbać o sakramenty dla chorych, pomagać w umieraniu swą życzliwą obecnością przy chorych, brać udział w pogrzebach osób także i z dalszej rodziny).

Po trzecie, troszczyć się o to, by nasze słowa były miłosierne:
- grzesznych napominać (prawdę mówimy w cztery oczy, z pokorą, w trosce o prawdziwe dobro bliźniego)
- nieumiejętnych pouczać (dzielić się wiedzą, doświadczeniem)
- wątpiącym dobrze radzić (podpowiadać to, czego pragnie Jezus)
- strapionych pocieszać (świadczyć o Bożej Opatrzności, wnosić radość).

Po czwarte, okazywać miłosierdzie w modlitwie:
- modlić się za żywych i umarłych (pamiętać szczególnie o najbliższych, ale też o osobach nam nieprzychylnych, prosić o msze św., itp.).

3. Św. Faustyna – Apostołko Miłosierdzia Bożego
Siostra Faustyna doświadczyła niezwykłej łaski miłosierdzia (a), która wzbudziła w niej pragnienie, powierzenia się Bogu "na przepadłe", bycia miłosierną, jak On jest miłosierny (b):

a). "Jezus [rzekł do siostry Faustyny]: nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela, pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami, O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim" (Dz. 1485).

"Dziś usłyszałam słowa: w Starym Zakonie wysyłałem proroków do ludu swego z gromami. Dziś wysyłam ciebie do całej ludzkości z miłosierdziem Moim. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć przytulając ją do Swego miłosiernego Serca" (Dz. 1588).

"Powiedział mi Pan: - Córko Moja, patrz w miłosierne Serce Moje i odbij litość Jego we własnym sercu i czynie, abyś ty, która głosisz światu miłosierdzie Moje, sama nim płonęła" (Dz. 1688).

b). [Jezus do siostry Faustyny:] Żądam od ciebie uczynków miłosierdzia, które mają wypływać z miłości ku Mnie. Miłosierdzie masz okazywać zawsze i wszędzie bliźnim, nie możesz się od tego usunąć, ani wymówić, ani uniewinnić. Podaję ci trzy sposoby czynienia miłosierdzia bliźnim: Pierwszy - czyn, drugi - słowo, trzeci - modlitwa (Dz. 742).

"O Miłości Wiekuista, pragnę, aby Cię poznały wszystkie dusze, któreś stworzył. Pragnęłabym się stać kapłanem, mówiłabym nieustannie o miłosierdziu Twoim duszom grzesznym, pogrążonym w rozpaczy. Pragnęłabym być misjonarzem i nieść światło wiary w dzikie kraje, by duszom dać poznać Ciebie, by dla nich wyniszczona umrzeć śmiercią męczeńską, jakąś Ty umarł dla mnie i dla nich. O Jezu, wiem nadto dobrze, że mogę być kapłanem, misjonarzem, kaznodzieją, mogę umrzeć śmiercią męczeńską przez zupełne wyniszczenie i zaparcie się siebie z miłości dla Ciebie, Jezu, i dusz nieśmiertelnych. Wielka miłość rzeczy małe umie zamieniać na rzeczy wielkie i tylko miłość nadaje czynom naszym wartość" (Dz. 302-303).

4. Pytania do osobistej refleksji
a). Czy zawsze odpłacam tą samą monetą? Czy na ostry ton odpowiadam ostro?
b). Czy nie ranię innych lodowatym milczeniem?
c). Czy modlę się za tych, którzy wyrządzają mi krzywdę?
d). Czy pomagam potrzebującym tylko tak "na odczepkę"? Czy potrafię przedłużać gesty miłosierdzia? Czy widzę w potrzebujących tylko "naciągaczy"? Czy potrafię zobaczyć w najuboższych samego Chrystusa?
Mt 9,35-36; Mt 25,31-46

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie


W ośmiu błogosławieństwach, jakie Chrystus Pan wyrzekła na górze, zawiera się cala prawd, cała treść życia wewnętrznego. Wszystkie nauki jakie zostawił nam Pan Jezus, streszczają w sobie te dwa najważniejsze przykazania: miłości Boga i bliźniego. Żeby dobrze kochać bliźniego, trzeba, by w duszy zakwitła miłość Boża. Różne są stopnie doskonałości. W ośmiu błogosławieństwach zawarta jest nauka prowadząca do najwyższej doskonałości. Wszystkie drogi, jakie prowadzą do doskonałości, mają powszechnie jeden ogólny charakter, a tym jest: zaparcie się siebie i naśladowanie Chrystusa. Może najpierw przybliżmy sobie postać samego Jezusa jako błogosławionego ubogiego.

Jezus – błogosławiony ubogi
"[Jezus Chrystus] będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić (2Kor 8, 9). On istniejąc w postaci Bożej (...) ogołocił samego siebie (...), uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej"(Flp 2, 6-8). Ubóstwo obecne jest przy narodzinach Jezusa w betlejemskiej szopie, w domu rodzinnym w Nazarecie, w czasie nauczania publicznego i aż do dnia Jego Męki. Sam Jezus mówił, że "lisy mają nory i ptaki powietrzne - gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł oprzeć" (Łk 9, 58).

Opis Męki Pana ukazuje Jego postępujące ubożenie. Jezus jest opuszczony przez swoich uczniów: Judasz Go zdradza, Piotr się zapiera; odrzuca Go naród żydowski oszukany przez swych przywódców; pozostawia go na pastwę losu Piłat - przedstawiciel pogan. Oprawcy uderzają w ludzką godność Jezusa, pozbawiają Go wszystkiego, co posiadał ("los rzucili o Jego suknię"), w końcu zabierają Mu życie. Dramat Jezusa kończy się największym ogołoceniem - pozbawieniem obecności Boga, o czym świadczą słowa: "Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?"

Tak oto Chrystus przyjął ubóstwo, aby znaleźć się blisko nas ludzi. Była to jedyna droga dotarcia do nas, droga przekroczenia przepaści, która oddzielała nas od Stwórcy. Jezus przychodząc do nas jako ubogi, pozostał takim na zawsze z nami. Ubogiego Jezusa spotykamy zwłaszcza w Eucharystii. Wystarczy odrobina chleba i parę kropel wina, by mógł stać się obecny nawet w najbiedniejszym zakątku świata. Gdyby do sprawowania Mszy św. potrzebne było np. złoto, diamenty czy inne drogocenne kruszce, nie wszędzie byłaby możliwa Jego obecność eucharystyczna. Ubóstwo Jezusa służy nawiązaniu z nami wspólnoty. Jezus jest błogosławiony, czyli szczęśliwy w swym ubóstwie, w swym zniżaniu się do nas, ponieważ Jego serce przepełnione jest miłością do nas.

Co to znaczy: błogosławiony ubogi duchem?
Błogosławieni ubodzy w duchu ... to pierwsza myśl i praca na drodze do doskonałości. Na samym wstępie mamy pamiętać o ubóstwie, ale o ubóstwie w dziedzinie ducha: a więc o ubóstwie serca, rozumu, wyobraźni i całej naszej duszy. Zwróćmy uwagę, że początek doskonałości nie polega na dobrych chęciach, umartwieniach, wyniosłych modlitwach, ale właśnie na wewnętrznym ubóstwie.

Być ubogim w duchu, to wcale nie znaczy być nędzarzem, włóczęgą, nic nie posiadać. Ubogim w duchu może być ten, kto operuje na co dzień milionami złotych. Z kolei ten, kto posiada niewiele dóbr materialnych, może nie mieć ubogiego serca. Nie chodzi tu zatem o to, co i ile posiadamy, ale o całą naszą postawę, o ducha, o to czy dobra materialne nie zasłaniają nam Boga, czy nie tworzą w nas muru wrogości, oddzielenia, zazdrości wobec innych ludzi. Być ubogim w duchu, to złożyć swą nadzieję w Bogu i nie dopuścić, by dobra materialne stały się bożkiem. "Tam [bowiem] skarb twój, gdzie serce twoje" (Mt 6, 21). Człowiek ubogi duchem wszystko, co posiada - nawet to, co zdobył za cenę wielkiego, osobistego wysiłku - uważa za dar Boży. "Co masz, czego byś nie otrzymał" (1Kor 4, 7) - mówi św. Paweł. Taka postawa rodzi wdzięczność wobec Boga i otwartość na drugiego człowieka. Jak nie dziękować Bogu za to, że wszystko nam daje i jak nie dzielić się z innymi tym, co sami otrzymujemy, co do nas nie należy?

Gdzieś na dnie duszy tkwi w nas zdeformowane pojęcie własności, zdeformowany sposób posiadania czegoś. Uważamy, że możemy sobie sami zapewnić coś, co może być wyłącznie Bożym darem. Na przykład, częstym powodem utraty przyjaźni (choćby w małżeństwie) jest uznanie jej za coś oczywistego i niezmiennego. Tymczasem przyjaźń można posiadać tylko o tyle, o ile nieustannie przyjmuje się ją jako dar, zawsze nowy.

Chrystus Pan w tym pierwszym błogosławieństwie zaleca ubóstwo w duchu, czyli zaparcie się siebie, aby nam pokazać, gdzie jest główne źródło naszego nieszczęścia. W Chrześcijaństwie trzeba porzucić siebie i wszystko swoje. Jeżeli tego się nie uczyni, to wszystko co usłyszysz lub przeczytasz, nakręcisz po swojemu i źle zrozumiesz.

To błogosławieństwo daje nam jednak nową łaskę do znoszenia ciężaru życia i panowania nad sobą – daje łaskę światła dla rozumu, by coraz jaśniej poznawał swoje ubóstwo, a obok tego pychę i zarozumiałość, uprzejmość w obcowaniu z innymi. „Poznacie ich po owocach” (Mt 7,16) – mówi Zbawiciel

Ubodzy duchem mają daną obietnicę posiadania Królestwa niebieskiego. Jeśli żyje się tak, jak Jezus, jest się z Nim związanym, naśladuje się Go, to już przebywa się w Królestwie Bożym. Tam bowiem gdzie jest Jezus, tam jest Królestwo Boże.

Jezus uczy nas Boskiego sposobu życia. Bóg jest sobą tylko w rozdawaniu siebie. Bóg to Życie dla Kogoś. Ojciec przekazuje Synowi pełnię Bóstwa. Syn także daje siebie Ojcu (np. w ofierze na krzyżu). Są Bogiem we wzajemnym oddawaniu się sobie. I ten dar jest źródłem pochodzenia Daru - Ducha Świętego. Można powiedzieć, że Bóg posiada siebie w nieustannej wymianie darów między trzema Osobami.

My z natury swojej, jako stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, powołani jesteśmy do tego, by posiadać siebie w dawaniu siebie, jak Bóg. Jezus nam podpowiada, że ten zachowa swe życie, kto je straci (por. Mt 10, 39). Być ubogim w duchu, to wszystko - łącznie z samym sobą - oddawać Bogu, by na powrót to otrzymywać od Niego; to dawać siebie innym, by stawać się bardziej sobą.
Być ubogim w duchu, to szukać wspólnoty z ubogim Jezusem.

Św. Brat Albert – ubogi w duchu
Brat Albert odkrył prawdę o ubóstwie Boga, który uniża się dla człowieka, staje się człowiekiem, dzieli z nim swój los, przeżywa ludzkie radości i troski, cierpi, doświadcza głodu i odrzucenia. Z tej prawdy wyprowadził wniosek porzucenia kariery artysty, wygodnego mieszkania i dostatniego życia. Przyjął upokorzenie życia w ogrzewalni miejskiej wśród nędzarzy. Przez to ogołocenie się ze wszystkiego, co posiadał, chciał być jak najbliżej Chrystusa. Mówił: "czy Panu Jezusowi cierpiącemu mękę i za mnie ukrzyżowanemu mogę czegoś odmówić?. Oddaję Panu Jezusowi moją duszę, rozum, serce i wszystko, co mam. Ofiaruję się na wszystkie udręczenia, upokorzenia i wzgardy, na wszystkie boleści ciała i choroby z miłości dla samego Pana Jezusa."

Ten radykalny wybór Jezusa, był dla Brata Alberta związany z odkrywaniem obecności Pana w najuboższych. Pragnął być dla nędzarzy "chlebem", jak Chrystus stał się dla nas chlebem w Eucharystii. Dlatego stwierdza, że "powinno się być dobrym jak chleb. Powinno się być jak chleb, który leży dla wszystkich na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić, nakarmić się, jeśli się jest głodnym".

Pytania do refleksji?
a). Czy nie mam wygórowanych ambicji? Czy nie narzekam na innych, czy nie oczekuję, że wszyscy będą mi służyć? Czy potrafię przyjąć dar od innych ludzi?
b). Czy potrafię od siebie wymagać? Czy jestem w stanie zaakceptować taki czy inny przejaw mojego ubóstwa i mojej kruchości jak np. brak pieniędzy, brak zdrowia, brak życzliwości ze strony innych...itp.?
c). Czy na modlitwie zachowuję się jak człowiek ubogi, jak ktoś kto potrzebuje Jego łaski, przebaczenia, kto prosi o Jego królestwo, o Jego miłosierdzie?
2Kor 8, 9-15; Flp 2,6-8; 1Kor 4,6b-13;

"Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami".



1. Jezus i radość
Cały Nowy Testament jest zaproszeniem do radości, bo jest "Dobrą Nowiną" o zbawieniu. Narodziny Jezusa są źródłem wielkiej radości aniołów, pasterzy i ludu (por. Łk 2, 10. 13). W Jezusie już jest obecne Królestwo Boże (Mk 1, 15); On jest Oblubieńcem, którego głos napełnia weselem Jana Chrzciciela (por. J3, 29) i uczniów Jezusa (por Łk 5, 34), którzy cieszą się z tego, że ich imiona zostały zapisane w niebie (Łk 10, 20). Nawet prześladowania nie są w stanie zniszczyć ich wesela (por. Mt 5, 4. 10).

Uczuciem głębokiej radości napełnione jest serce samego Jezusa. W swym człowieczeństwie doznał On ludzkich radości. Patrzył na zwyczajne radości swoich ziomków i chętnie o nich mówił: o radości człowieka, który sieje i zbiera zboże, który znajduje ukryty skarb, o kobiecie odnajdującej drachmę, o radości zaproszonych na gody weselne. Mówił też wzruszająco o radości Boga i aniołów z powodu nawrócenia choćby jednego grzesznika, o radości ojca tulącego syna wracającego z tułaczki, o radości pasterza, który odnalazł zagubioną owcę.

Jezus nie tylko pozytywnie patrzył na ludzką radość, lecz sam w niej uczestniczył, np. w Kanie Galilejskiej na weselu. Cieszył się, gdy słuchacze przyjmowali Jego słowa, gdy opętani uzyskiwali uwolnienie, gdy ludzie okazywali Mu ufną wiarę, gdy się nawracali i dobrze czynili. Pan z radością błogosławił dzieci, które lgnęły do Niego, głęboko się rozradował widząc, że Królestwo Boże, zakryte przed mądrymi i roztropnymi, zostało objawione maluczkim (por. Łk 10, 21). Źródłem radości Chrystusa była Jego wyjątkowa relacja miłości z Ojcem oraz szczególna więź z Duchem Świętym, w którym Pan się weseli (por. Łk 10, 21-22).

Jezus wzywa swych uczniów do udziału w Jego radości przez trwanie w Jego miłości: "Wytrwajcie w miłości mojej! Jeżeli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna" (J 15, 9-11). Radość, o której mówi Jezus będzie udziałem Jego uczniów jako owoc działania Ducha Świętego, którego przyjście jako Pocieszyciela, Pan zapowiada przed swą Męką (por. J 14, 16). Jednakże pełnia radości nastąpi dopiero w niebie, "gdy Bóg otrze z [naszych] oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie, ani żałoby, ni krzyku, ni trudu" (Ap 21, 4).

2. radość pielgrzymowania ku radości
Radość ma wiele poziomów w zależności od dobra, które jest jej źródłem. Można wyszczególnić przynajmniej dwa stopnie radości.

A). Pierwszym stopniem radości jest radość naturalna, często nazywana radością życia. Jej podstawą jest wrodzony optymizm, pozytywne patrzenie na życie. Biorąc pod uwagę naturalne usposobieni ludzi można by podzielić ich na optymistów i pesymistów. Podczas gdy pesymista zadręcza się, że nic mu w życiu nie wychodzi, optymista cieszy się z tego, co udaje mu się dobrze robić, choć wie, że do niektórych spraw się nie nadaje. Gdy pesymista smuci się, że zostało mu już tylko 50 zł w kieszeni, optymista raduje się, że ma jeszcze tak dużo pieniędzy.

Radość jest wyzwaniem nam rzuconym, by zauważać piękno życia, jego dobro i nim się cieszyć. Powodem smutku często bywa zbytnie myślenie o sobie, małoduszność. Co może i powinno nas cieszyć?
- piękno świata: bezkres mórz, majestat gór, soczyste lasy, srebrzyste wstęgi rzek i strumyków,
- rodzina, małżeństwo, bliscy, przyjaciele, dzieci,
- praca odpoczynek, pokarm,
- sukcesy gospodarcze i polityczne kraju,
- osiągnięcia sportowe, naukowe, techniczne naszych rodaków
- wynalazki i odkrycia służące całej ludzkości, itp.

Jezus Chrystus korzystając z ludzkich radości, uświęcił je, dlatego uczniowie nie mogą odrzucać godziwych radości lecz za przykładem Pana korzystać z tych darów Stwórcy, dziękując za nie Ojcu niebieskiemu (por. Paweł VI, adhortacja Gaudete in Domino).

B). Radość wyższego stopnia rodzi się w sercu człowieka pod wpływem bliskości Boga oraz z uczestnictwa w zbawieniu. Źródłem radości Bożej jest np. odpuszczenie grzechów w sakramencie spowiedzi, doświadczenie miłości Boga Ojca, słuchanie z wiarą słowa Bożego, modlitwa osobista lub wspólnotowa, kontemplacja piękna przyrody, itp. Cechą specyficzną radości chrześcijańskiej jest jej ścisły związek z krzyżem i cierpieniem. I tak na przykład, uczniowie Jezusa radowali się, że mogli cierpieć dla swego Mistrza (2Kor 7, 4). Radość chrześcijańska ma swe źródło w Trójcy Świętej i związana jest z misją Ducha Pocieszyciela. Duch Święty pragnie rodzić owoce radości w życiu tych, którzy tego pragną i współpracują z Nim tworząc żyzną glebę dla nasion Bożego pocieszenia.

Co należy czynić, by otwierać się na radość Bożą?
a). Po pierwsze, trzeba innym sprawiać radość, w myśl zasady obowiązującej w Królestwie Bożym: dawaj innym to, czego sam pragniesz dla siebie (por. Mt 7, 12). Należy starać się, by nie mówić wszem i wobec o swych kłopotach i cierpieniach. Ludzie unikają tych, którzy nieustannie przywalają ich swoim smutkiem.
b). Usunąć z myśli krzyż i cierpienie. Człowiek smutny obciąża się podwójnym krzyżem. Musimy uczyć się nabierania dystansu wobec swych kłopotów, starać się opanować swój zły humor. "Ze sługi staje się królem, kto nie żyje według swego humoru" (E. Kant).
c). Dobrze pracować, wykorzystać czas na pomnażanie dobra.
d). Uświadamiać sobie dary, jakie otrzymałem od Boga i jak najczęściej za nie dziękować.
e). Modlić się o radość.
f). Codziennie (np. wieczorem) uczynić rachunek sumienia z radości, by sprawdzić ile radości "rozdałem" innym i ile radości "zabiłem" w sobie.

3. Radość Maryi
Gdybyśmy mogli zajrzeć w serce Maryi, zapewne byśmy w nim odkryli radość całkowitego zaufania Bogu. Od tajemniczego poczęcia Jezusa w Jej łonie, po Jego śmierć, Maryja stała nieustannie pod ramionami grożącego Jej krzyża. Jej cierpienie związane jest ściśle z cierpieniem Jezusa. Od chwili zwiastowania, gdy pojęła, czego Bóg od Niej oczekuje, cierpienie towarzyszy Jej aż do momentu, gdy martwe ciało Jezusa zdjęte z krzyża spocznie na Jej kolanach. Ale gdzieś w głębi duszy Maryja zachowuje tę Bożą radość, która jest zakorzeniona w miłości, którą została obdarowana przez Pana. Ona zawsze czuje się bezpieczną w rękach Boga, czuje się kochaną przez Ojca niebieskiego, zanurzoną w Jego miłości, bo zawsze wypełnia Jego wolę i dlatego jest też radosną. Jako bezgranicznie oddana we wszystkim Bogu, najpełniej otwiera się na radość, którą przynosi Duch Pocieszyciel. Ona też, jako nasza Matka, wyprasza nam pocieszenie i radość jak uczyniła to kiedyś w Kanie Galilejskiej (J 2, 3) prosząc Jezusa: " Nie mają już wina" (wino to symbol radości). Dlatego modlimy się do Niej i przywołujemy Jej wstawiennictwa jako "Przyczyny naszej radości".

Tajemnicę radości Maryi i Jej modlitwę o radość dla nas odkrył sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Zawsze w trudnych, ciężkich doświadczeniach modlił się słowami Maryi:

"Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim.
Bo wejrzał na uniżenie swojej Służebnicy. Oto bowiem odtąd błogosławić mnie będą wszystkie pokolenia,
Gdyż wielkie rzeczy uczynił mi wszechmocny, a Jego imię jest święte.
Jego miłosierdzie z pokolenia na pokolenie nad tymi, którzy się Go boją.
Okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich.
Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych.
Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Ujął się za swoim sługą Izraelem, pomny na swe miłosierdzie,
Jak obiecał naszym ojcom, Abrahamowi i jego potomstwu na wieki" (Łk 1, 46-55).

4. Pytania do refleksji osobistej
a). Czy potrafię nieść radość innym?
b). Czy nie poddaję się zbyt szybko i często przygnębieniu smutkowi a nawet rozpaczy?
c). Czy nie jestem "prorokiem smutku", tzn. kimś, kto zawsze i wszędzie widzi jedynie ponure strony świata, kto mówi wyłącznie tylko o słabościach, potknięciach innych, kto się wszystkim gorszy i potępia wszystkich?
d). Czy dziękuję Bogu za to, kim jestem, i za to, co mam?
e). Czy modlę się o radość?
J 15,9-11; Łk 10,21-22

No comments:

Post a Comment

God Bless You